ORGANIZACJA: Jak się uczyć i nie zwariować ?

To pytanie zadawali sobie już nasi starożytni pradziadkowie. Pewnie obiło się wam o uszy coś takiego jak mnemonika- słowo pochodzi od imienia bogini pamięci Mnemosyne i oznacza nic innego jak zbiór technik zapamiętywania, ukłony i brawa dla starożytnych Greków (czasami mam wrażenie, że ewolucja zamiast iść naprzód, z roku na rok popada w coraz większy regres- taka mała dygresja).
Wracając do tematu... ostatnie 6 dni spędziłam na "nauce" do kolokwium z jednego przedmiotu (jednego!, a gdzie 4 pozostałe?), jak się jednak przekonałam na własnej skórze daleko "uczeniu się" do "nauczenia" czegokolwiek. Pierwsze 3dni robienie notatek, kolejne 3 siedzenie, patrzenie, czytanie, usilne próby zapamiętania, hektolitry herabty. Ni chu, chu, chu. Ale te 6 dni pokazało mi jakie błędy popełniłam, zrozumiałam gdzie leży problem i jak sobie z nim poradzić. Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia, wnioski i rady przydadzą się i wam w procesie nauki.



"Paczę to wiem, nie paczę to nie wiem"- Dlaczego tak się dzieje?
Neurolog odpowiadając na pytanie zrobi wam wykład na temat działania dopaminy, gastrolog zdiagnozuję kandydozę przewodu pokarmowego, lekarz rodzinny przepisze Ci "sesję", albo inne witaminki w kapsułkach, dietetyk każe Ci wcinać orzechy włoskie (a co kiedy ma się alergię?), zawodowy coach prędziutko wypisze na karteluszcze "10 zasad efektywnej nauki", psycholog zapyta, czy aby nie chcesz z nim o tym porozmawiać i tak dalej i dalej... a Ty dalej w (za przeproszeniem) ciemnej d*pie.

Po sześciu dniach zrozumiałam dlaczego jak patrzę to wiem, a jak nie patrzę to już mam problem, mianowicie popełniłam szereg błędów. 
Najczęściej popełnianymi, na które wymieniają moi znajomi są:

Błąd numer 1: złe nastawienie
Zaczynając proces nauki od wbijania sobie do głowy anty-motywacji: "nie chce mi się", "po co mi to?", "i tak się nie nauczę", "tego jest za dużo", z góry skazujemy swój mózg na blokadę przyswajania informacji,
 a siebie na porażkę.

Błąd numer 2: wszystko na ostatnią chwilę
Niestety, nasz mózg potrzebuje czasu, by przetworzyć i zapisać dane.

Błąd numer 3: kawa, redbull, kawa, redbull, baton, kawa, redbull / 24h
Niedożywiony mózg, wypłukany z minerałów organizm, nic dziwnego, że nic nie można zapamiętać. Dobre paliwo to podstawa efektywnej nauki.

Błąd numer 4: "spędziłam x dni na nauce, nawet nosa z domu nie wychyliłam"
Nasz mózg potrzebuje tlenu. Taka prawidłowość: ilość zdobytej wiedzy, pochłania tę samą ilość świeżego powietrza w mózgu :P

Błąd numer 5: "zarwę nockę i po sprawie"
Pewnie, a potem usnę podczas egzaminu i będę zmuszony oddac pustą kartkę. Sen to czas, w którym mózgownica pracuje x razy szybciej, to czas nie tylko regeneracji dla ciała i umysłu ale także pora, kiedy mózg może "przetworzyć" to czego się nauczyliśmy i umożliwia zapamiętanie.

Cóż, pewnie nie odkryłam nic nowego, ale jestem przekonana, że większość osób popełnia wyżej wymienione błędy, choć prozaiczne i powszechnienie znane, to one odpowiadają za nasze naukowe niepowodzenia.

W związku z tym recepta powinna być równie prosta:
  • nastaw się pozytywnie
  • bądź systematyczny i zacznij uczyć się wcześniej
  • zadbaj o zdrowe odżywianie
  • zadbaj o aktywność fizyczną
  • zadbaj o odpowiednią ilość snu
  • nie stresuj się
Teoretycznie, wszystko brzmi banalnie i wydaje się być jasne i proste do wykonania. No właśnie, gorzej z praktyką, bo w głowie chaos od nadmiaru materiału, wyrzuty, że nie uczyło się wcześniej; kto w takiej sytuacji myśli o gotowaniu zdrowych zupek z warzyw prosto z targu, komu chce się ruszyć tyłek spod ciężaru sterty notatek, no nie mówiąc już o śnie, przecież ten czas można wykorzystać na "naukę".

Będąc własnym obserwatorem, obserwatorem swojego ciała, umysłu, procesów w nim zachodzącym odkryłam kilka prawidłości:
  • jestem w stanie skupić się nad danym tekstem max. 10 minut.
  • od miejsca nauki wstaję 86464878454575 razy w ciągu 5 minut
  • wszystko, dosłownie wszystko jest wtedy ciekawsze, a w akcie desperacji potrafię nawet posprzątać swój pokój
  • kiedy mam się uczyć cały sprzęt jest "ON": komputer, telewizor, internet w laptopie, internet w telefonie, muzyka, wiadomości, anime, seriale, gazety, mangi, książki - istny elektroniczno- medialno- biblioteczny kolaż
  • w miejscu pracy w przeciągu kilku minut potrafi powstać gabinet kosmetyczny/fryzjerski/masażu
  • nigdy niczego nie drukuję, wszystko przepisuję ręcznie
  • do nauki przystępuję uzbrojona w: kolorowe kartki, kolorowe długopisy, mazaki, flamastry, karteluszki samoprzylepne o różnych wzorach i kolorach, i tym podobne gadżety
  • ilość pustych, walających się po całym pokoju (lub innym miejscu, gdzie się "uczę") kubków i szklanek, uświadamia mi, ile (hekto)litrów herbaty spożyłam.
  • zawsze zapominam o jedzeniu (WTF? Jak można zapomnieć o jedzeniu? Sama nie wiem, mój mózg ukierunkowany na naukę wyłącza ośrodek głodu- widać proces nauki odbiera za ważniejszy od procesu konsumpcji :P)
Jak jeszcze sobie coś przypomnę, to dopiszę.
Czy Wy macie podobnie ? A może zauważyliście jakieś inne "typowe" dla was zachowania?

Po dokonaniu tych jakże głębokich obserwacji i analiz, doszłam do kilku kolejnych wniosków:
  • nie potrafię być skupiona tylko na nauce
  • w zapamiętaniu pomagają mi kolory
  • zamiast pisać zdanie wyrazami, słowa zamieniam na obrazy, pismo obrazkowe sprawdza się doskonale
  • nie potrafię uczyć się "na pamięć"
  • jak coś mi się nie łączy z czymś innym, nie jest wynikową czegoś, nie zapamiętam, bo nie rozumiem
  • najszybciej zapamiętuję to, co przeczytałam tylko raz i uznałam za "nieistotne". O ironio!

Wracając do informacji. Wyróżniam 3 rodzaje:


Zasada jest prosta:
bezużyteczne: wyrzucam do kosza, omijam szerokim łukiem brwiowym, bo jak spojrzę, to pewnie właśnie te najbardziej bezużyteczne zapamiętam; dziwna dysfunkacja wzrokowo-myślowa mojego mózgu
potrzebne: działają na zasadzie Z-akuć, Z-dać, Z-apomnieć. Tworzę z nich notatki, mapy myśli, piktogramy i inne dzieła, segreguję, zapamiętuję, ale tylko na czas określony, czyli, aby zaliczyć
interesujące zaś: zapamiętuję, koduję i pamiętam do końca życia; są bezpośrednio związane z moimi zainteresowaniami, pasjami

A teraz kilka faktów o ludzkich mózgach:
  • dla mózgu ważne są procesy i reguły, nie fakty (i dla umysłu sprawdza się zasada wędki a nie ryby. Mózg woli rozwiązywać problem niż gromadzić gotowe ich sposoby rozwiązania)
  • silne emocje sprawiają, że lepiej zapamiętujemy (z pewnością uaktywnia się to, gdy usłyszycie jakąś piosenkę, czy zobaczycie film, który wywołał w was silne emocje,był związany z wydarzeniem, które było dla was ważne itd.)
  • mózg nie znosi próżni (na nic zda się siedzenie i słuchanie, jedynie aktywne działanie jest w stanie sprawić, że coś zapamiętamy. Tekst mówiony w umyśle działa jak echo, profesor krzyczy, głos odbija się od ściany czaszki, przez fałdy, cichnąc coraz bardziej, aż do mózgu nie dociera nic, albo dociera wybiórczo. Natomiast kiedy połączymy proces mówienia z wykonywaniem odnośnie tego zadań praktycznych, gwarancja zapamiętania murowana)
  • "Mózg to organ społeczny. Najlepiej mu idzie uczenie się w grupie i wspólne przeżywanie"
  •  Zbigniew Brześkiewicz - autor książki "Superumysł, jak uczyć się trzy razy szybciej" powiada: "Kto korzysta z połowy mózgu, może liczyć na połowę sukcesu"
     

 Przychodząc do meritum... sprzedam wam kilka moich sposobów, które pomagają mi lepiej, szybciej i efektywniej przyswajać wiedzę. Może komuś jakiś się przyda :):
  1. żadnych notatek nie kseruję/drukuję itd. Zawsze przepisuję je ręcznie. Chcąc nie chcąc, jakiś procent informacji już zapamiętuję
  2. do notatek używam kolorowych różności, mazaki, pisaki, kredki, karteczki. To pomaga zapamiętywać mi najistotniejsze rzeczy
  3. w miarę możliwości staram się ruszać, chodzę, kręcę się, rozciągam, gimnastykuję. Często zdarza mi się przeczytać jedno zagadnienie, po czym wstaję od stołu idę np. do kuchni i w trakcie tej drogi powtarzam to co przed chwilą przeczytałam
  4. kiedy czuję, że potrzebuję muzyki: słucham jej, kiedy czuję, że czas na przerwę, robię ją
  5. jedzenie, które stymuluje mój mózg do pracy to migdały i suszone owoce. Zawsze w czasie nauki podjadam je sobie. Oprócz tego chrupię też domowe chipsy z warzyw (marchew, pietruszka, seler). No i piję duuuuuuuużo wody i herbat.
  6. nigdy niczego nie uczę się "na pamięć", bo po prostu nie potrafię tego robić. Wiążę i łączę ze sobą fakty. A nim coś zapamiętam wyjaśniam to sobie w jakiś logiczny a zarazem prosty sposób
  7. tworzę mapy myśli, łańcuchy piktogramów, ogólnie używam mało słów, mój mózg lepiej zapamiętuje obrazy i dźwięki niż puste słowa
  8. kiedy mam do zapamiętania określone "odmyślniki" - za przykład wezmę "cechy dobrego planu", jest ich dziesięć: nie uczę się na pamięć każdego po kolei. Uczę się tylko pierwszych liter każdej cechy i tworzę z nich prosty do zapamiętania wyraz, albo zabawną historyjkę. Zawsze, zawsze na testach pamiętam cały prawidłowy wyraz, choć uczyłam się tylko pierwszej jego litery.
  9. czasami gadam ze sobą, tłumaczę sobie na głos, albo rozmawiam z kimś o tym czego się właśnie nauczyłam. Dobry sposób na powtórkę tego co zapamiętaliśmy.
  10. w procesie nauki staram się jak najmniej "uczyć", a robię tysiąc innych rzeczy, przemycając pojedyncze kartki z notatkami. Np. gotując obiad, kroję warzywa, a przy desce- notatki.
  11. staram się zabierać do nauki min. kilka dni wcześniej. Im więcej razy prześpię się z tematem, o tyle razy zwiększa się liczba zapamiętanych informacji.
  12. do nauki zabieram się z myślą "dam radę", "szybko mi pójdzie", "przecież tyle razy to słyszałam", "na pewno już większość umiem" etc. niby głupie, ale nasz mózg karmi się autosugestią, lepiej nie ryzykować negatywów :P

No, to by było chyba na tyle, jeśli chodzi o moje naukowe dywagacje.
Mam nadzieję, że post ten przyda się komuś, kto właśnie będzie ślęczał nad notatkami o 02:00 zagryzając kolejnego batona i popijając setną kawą, albo komuś, kto po prostu szuka sposobu na szybsze zapamiętanie nowych informacji.

Pozdrawiam ;)





3 komentarze:

  1. Bardzo przydatny post! Właśnie niedługo, będę mieć pewien egzamin i za nic nie potrafię zapamiętać tekstu. Bardzo dziękuję za napisanie tego posta, mam nadzieje, że dzięki tym sposobom zdam! :) Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że moje "wskazówki" mogą okazać się być dla Ciebie przydatne :) Ja również mam nadzieję, że zdasz bez mrugnięcia okiem, trzymam kciuki i powodzenia !
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Ja zawsze wszystko przepisuję. Mając 200 stron do nauki 150 kolejnych to moje notatki.
    A im drobniejszy maczek tym lepiej, bo wtedy wydaje się mniej.
    Nie za dużo kolorów, żeby chaosu nie było, ale main points muszą się wyróżniać.
    Poza tym to co piszesz, świeże powietrze, ruch, i otwarte okno. A no i zawsze muszę trzymać jakiś ołówek w ręku ;P
    I lubię mieć różnorodną naukę. Owszem na studiach jest to trudniejsze, bo są bardziej jednolite niż licealne skrajności matma-polski-biologia-historia, ale staram się na każdym ,,naukowym posiedzeniu" uczyć czegoś innego.
    Dooobra... Pogadamy za miesiąc po sesji ;D

    OdpowiedzUsuń

 

Inspirują mnie...

Recent Posts

Obserwatorzy