Odkąd jestem weganką, nigdy nie odczułam braku mięsa, potrzeby, czy ogromnej chęci jego zjedzenia. Niemniej jednak, lubię urozmaicać potrawy i każdego dnia "raczyć się" czymś innym. Nowego gatunku rośliny strączkowej raczej nie wymyślę, więc dobrze by było, aby chociaż wizualnie posiłek wyglądał inaczej.
Doskonale pamiętam pierwsze ulepione burgery i szaleństwo moich kubków smakowych. Jadłam je chyba z godzinę, delektowałam się i mało nie popłakałam, gdy zobaczyłam, że talerz jest już pusty. Nawet moja mama (mięsożerka) była zachwycona, a skończywszy posiłek powiedziała: "Dziękuję, to było przepyszne! Lepsze niż mięsne!". I od tego czasu coraz rzadziej jada mięso, a gdy ma ochotę na burgera, zawsze prosi mnie o jakiegoś wegańskiego. To bardzo miłe uczucie, czuję się trochę jakbym ją nawróciła :P
Uwielbiam w nich to, że są szybkie w przygotowaniu, nie potrzebujesz żadnego drogiego sprzętu czy wymyślnych składników, których nazw nieraz nie jesteś w stanie wymówić, bądź znaleźć w pobliskim sklepie. Wystarczą Ci bowiem, biała fasola (lub inny strączek: groch, soczewica, ciecierzyca, czerwona fasola, soja) nadają się do tego zarówno suche ziarna, jak i ta konserwowa, z puszki, otręby (lub mąka- dowolne, ja używam gryczane, ponieważ uwielbiam ich orzechowy posmak i chrupkość), ulubione przyprawy (sól, pieprz, ja dodaję także kurkumę lub imbir i słodką paprykę), świeże lub suszone zioła (ja używam majeranku, świetnie komponuje się z fasolą) i czosnek (nie dużo, jakieś pół ząbka, dla smaku, starty na drobnych oczkach). Wszystkie składniki, jeśli masz blender, wrzucasz, i pulsacyjne miksujesz (dobrze aby zostało kilka większych fasolek) a jeśli nie, ugniatasz rękami, czy tłuczkiem do ziemniaków. Z gotowej masy robisz kulki, spłaszczasz i formujesz burgery. Gotowe obsypujesz otrębami (jako panierki można użyć także siemienia, sezamu czy pestek słonecznika, nadają świetny smak) i albo smażysz na rozgrzanym oleju (nie dużo, tylko tyle aby się nie przypaliły do patelni), albo smarujesz pędzelkiem zamoczonym w oleju i pieczesz ok. 20-25 minut w piekarniku nagrzanym do 200º - według mnie te są znacznie smaczniejsze.
Uwielbiam zjadać je z surowymi bądź gotowanymi warzywami, a gdy mam więcej czasu przygotowuję do nich sos pomidorowy.
Ponieważ jestem zwolenniczką niełączenia białek z węglowodanami w jednym posiłku (kiedyś i o tym napiszę) nie jadam ich z chlebem, czy z ryżem, kaszą itd. Niemniej jednak, świetnie nadają się na wynos włożone w bułkę z ziarnami, a podane z ryżem/kaszą i gorącym sosem, stworzą pełnowartościowy posiłek dla osoby trenującej.
Ja zaczynam wprowadzać do diety wegańskie potrawy i właśnie mam mało pomysłów na dania obiadowe. Twój przepis na burgery z pewnością wykorzystam bo są też gluten free <3
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę :) Życzę smacznego i daj znać jak smakowało ^^
UsuńOdkąd "przeszedłem" burgery stały się jednym z moich ulubionych dań, a wcześniej ich nigdy przecież nie jadłem ;)
OdpowiedzUsuńAle to nie jest możliwe, żeby nie łączyć białek z węglowodanami przy roślinnym odżywianiu. Tak się zwyczajnie nie da :p
a jednak :P
Usuńf
OdpowiedzUsuń