RZUCAM CUKIER #5: Tydzień 4.





TYDZIEŃ 4
ZMIERZ SIĘ Z DEMONAMI




... wtem pod koniec czwartego tygodnia zaczęły mi się, okrutne wręcz, bóle mięśni, stawów, a co gorsza, bóle w okolicach nerek i pleców (pod prawą łopatką), gdzie kilka lat temu, w wyniku przedźwignięcia miałam ostry stan zapalny. Dopadł mnie wszem i wobec znany Pan Kryzys. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle tego całego detoxu potrzebuję, ale z drugiej strony nie chciałam, by czas, który już poświęciłam na program, poszedł na marne. Autorka programu również przewidziała takie aspekty oczyszczania się. Gdy już wydaje Ci się, że jesteś czysty (w końcu 3 tygodnie to na prawdę sporo), przychodzi załamanie. Do tego zniechęcające komentarze osób trzecich, i mnie nie ominęła porażka.  
Wtem, znienacka, pojawiła się pewna, dość dobrze rokująca zmiana. Mianowicie, przestałam odczuwać konieczność jedzenia czterech posiłków dziennie. Jakiś czas temu zjadałam ich pięć, dokładnie co trzy godziny, bo tak mówiły książki. Czy byłam głodna, czy nie, nieważne. Gdy przyszły studia, które dodatkowo musiałam godzić z pracą, koncerty itd., przestałam mieć na nie zwyczajnie czas. Z trudem, bo z trudem, ale z reguły udawało mi się zjadać cztery, choć nie codziennie, czasami trzy, czasami dwa, a niejednokrotnie jedynie śniadanie. Gdy wracałam do domu po trzynastu godzinach,  byłam tak zmęczona, że nie miałam siły ani gotować, ani jeść. Jednak ta zmiana przestała skupiać moje myśli wokół jedzenia i określonych godzin posiłków.Ale odbiegłam trochę od programu. Wracając więc, od czwartego tygodnia "I quit sugar", odkryłam, że najlepiej się czuję jedząc trzy posiłki, mniej więcej co 5-6 godzin. Zauważyłam, że jedząc większą liczbę, ale siłą rzeczy mniej kalorycznych posiłków, wciąż odczuwałam niedosyt. Natomiast, po przejściu na mniejszą ich ilość, ale znacznie większą energetycznie, w końcu odchodziłam od stołu najedzona. To była dla mnie bardzo istotna zmiana, gdyż wcześniej, odczuwanie głodu i sytości, było u mnie zaburzone.

Jakaż dumna mnie ogarnęła, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem już na półmetku ;-) A jeszcze większa była, gdy podsunięto mi paczkę rodzynek, a ja nie rzuciłam się na nią jak zagłodzone zwierzę, wręcz przeciwnie, nie miałam na nie ochoty. Toż to cud. A może efekt placebo? Jakby nie tłumaczyć, nie zjadłam ni sztuki. :-P

3 komentarze:

  1. Ja optowałem za jakimiś czterema posiłkami w ciągu dnia, ale ... coś mi nie wychodzi i wkrada się "piąty" ;) Ogólnie te zalecenia "małe, a częste" są co najmniej śmieszne.
    Wiesz, być może podjadałaś wtedy te rodzynki, dlatego że po prostu spożywałaś za małą ilość kalorii w ciągu dnia. Wpadło mi to już na samym początku, ale pisać nie chciałem :P A niestety jeśli chodzi o podjadanie/głód i takie sprawy, to akurat o kalorie chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślałam, ale spożywam mniej więcej tę samą liczbę kcal co wówczas, gdy jadłam suszone.

      Usuń
  2. Ja staram się nie jeść kiedy nie jestem głodna. Nie liczę kalorii choć nie wykluczam liczenia za pomocą ppki cronometer na Raw till 4. Na razie jednak nie zamierzam niczego zmieniać bo czuję się przyzwoicie. Dużo owoców, warzyw, bezglutenowe zboża, czasem wegański fastfood w stylu frytek z kiełbaską sojową. Nie chcę być niewolnikiem własnego jadłospisu :D

    OdpowiedzUsuń

 

Inspirują mnie...

Recent Posts

Obserwatorzy